Nowy Rok, walentynki, początek
wiosny, to daty graniczne. Cóż to oznacza? Najczęściej to chęć, czy
wręcz konieczność dokonania zmian, a w każdym razie postanowień na tematy owych
zmian. Już połowa lutego, a ja dotychczas nie podjęłam żadnych działań by
dokonać rewolucji życiowej. Od lat siedzę w ogromnej mysiej aglomeracji, na
każdym kroku dotykają mnie efekty przemyszenia. Do tego zbyt duża ilość pracy,
a odpoczynek wyłącznie w mysich galeriach handlowych. Słowem jakość życia,
zdecydowanie niezadawalająca… Koniecznie trzeba coś zmienić, postanowić. W
głowie pojawiają się zasłyszane nie wiadomo kiedy i gdzie słowa: dziś jest
pierwszy dzień reszty twojego życia, dziś jest pierwszy dzień reszty twojego
życia, dziś jest pierwszy dzień reszty twojego życia…
Poczucie zmienia się w pewność,
dłużej nie chcę i nie mogą tak żyć.
Najlepiej od razu przejść od słów do działań. Jest jakiś początek, wiem, że nie
chcę dłużej funkcjonować w takim ogromnym wielkomiejskim pędzie. Czyli dobry
start, wiem czego nie chcę. A teraz druga część zadania – określić co chcę.
Otóż przede wszystkim muszę zmienić miejsce zamieszkania. No tak wyprowadzić
się, ale gdzie? W góry, a może nad
rzekę, czy nad morze? Gdzie? No właśnie oto jest pytanie. Chciałabym by
miejsce, w którym będę żyć było piękne, ekologiczne, by kochano tam zwierzęta i
ludzi, żeby było dobre jedzenie i żeby było mądrze, no i przywykłam do pewnego
standardu, z którego nie chcę rezygnować...
Problem w tym, iż Takiego miejsca może
nie być, to przecież jakiś platoński ideał
miejsca. W tym momencie pojawia się cudowna myśl.
Łężyce! Stajnia Pomerania! (http://www.stajniapomerania.pl/news.php) Tak! Tak! Tak! Pomerania to najcudowniejsze miejsce na Ziemi.
Tam osiądę. Zatem w drogę.
Pakowanie, likwidowanie dawnych
spraw zajęło zaledwie kilka dni. I w drogę – do lepszego świata.
Z pozdrowieniami Mysz Lineta
U celu podróży...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz